Przychodzą w naszym życiu takie chwile, że wracamy do przeszłości coraz częściej i z coraz większą melancholią.
Są wydarzenia, które powracają i ożywają na nowo.
Wracam i ja do tych chwil, tak bardzo rzadkich,w ktorych moglem spotykać mojego chrzestnego, wujka Czeslawa.Rozdzieleni przez lata po zakończeniu wojny, żyłem razem z rodzicami z dala od niego.On rownież obarczony nowym życiem, rodziną i nowymi wyzwaniami odsunął się trochę dalej ode mnie.
Nie, nie mam żalu o nic, tylko myślę sobie dzisiaj ,że los zabrał nam tak wiele możliwości bycia częściej razem.To bardzo szkoda.Takie to były czasy w ktorych przyszło naszym rodzicom i naszym rodzinom żyć po wojennych czasach.Ale los jest sprawiedliwy, dzięki wnuczce Czesława, Elwirze, mogłem znowu bliżej poznać losy mojego wujka, chrzestnego.Dziękuję jej bardzo za to co uczyniła.Przekazala mi fotografie, które pokazuję dzisiaj w moim wpisie.Traktuję to jako maleńką formę zadośćuczynienia za lata w których ta mało kontaktowaliśmy się.Mojego chrzestnego widzialem w życiu zaledwie kilka razy, to mało, to stanowczo za mało.Pamięć o nim jest za to już zawsze ze mną.
Fotografie pokazują Czesława w scenach jego rodzinnego życia i jego miejsce pochówku.Są marnej jakości technicznej ale ich wartość jest niezastąpiona.Dla mnie są bardzo ważne.
Starajmy się być w naszym życiu jak najbliżej ludzi, ktorzy są dla nas bliskimi i ktorych kochamy.Bo potem zostaje tylko niedosyt i żal, że było inaczej.